IEO ostro o projekcie nowelizacji ustawy o OZE: nierealny finansowo i szkodliwy społecznie

Poleć
Udostępnij
Autor tekstu: k.perkowska I perkowska@apra.pl
25-05-2015,13:50 Aktualizacja: 25-05-2015,14:06
A A A

Projekt nowelizacji ustawy o OZE jest antyinnowacyjny, sprzeczny z regulacjami unijnymi, nierealny finansowo i szkodliwy społecznie. Faworyzuje przy tym koncerny energetyczne i w praktyce uniemożliwi w Polsce rozwój energetyki prosumenckiej – twierdzi Instytut Energetyki Odnawialnej.

IEO zwraca uwagę, że projekt nowelizacji ustawy przewidujący obniżenie taryf FiT dla części technologii i pogorszenie zasad dostępu do systemu wsparcia jest sprzeczny m.in. z unijną Dyrektywą 2009/28/WE, która promuje małe, lokalne instalacje OZE, a także wytycznymi UE o pomocy publicznej, nakazującymi ich specjalne traktowanie. „Narusza też kilka ważnych zasad systemu taryf gwarantowanych: mikroekonomiczną opłacalność, prostotę rozwiązań i obniżenie kosztów pozyskania kapitału (...) Bez nich system nie może działać prawidłowo” – ocenili eksperci instytutu.

Za nierealną i niezwykle niską uznali zaproponowaną w projekcie, we wzorze na obliczenie wysokości taryfy gwarantowanej, maksymalną stopę zwrotu nakładów z inwestycji prosumenckich (w postaci dyskonta) na poziomie 3,58 proc. Ich zdaniem, nie uwzględnia ona wszystkich kosztów i czyni takie przedsięwzięcia – wiążące się z ryzykiem technicznym, biznesowym i własną pracą – całkowicie nieatrakcyjnymi, bo obywatel bez wysiłku będzie mógł uzyskać tyle samo np. z lokaty bankowej. „Nawet w krajach o znacznie bardziej rozwiniętych i mniej ryzykownych rynkach prosumenckich stopy są wyższe. Dla przykładu, ostatnio zaakceptowana przez Komisję Europejską (...) stopa dyskonta w Danii wyniosła 10 proc.” - przypomina IEO.

Krytykuje przy tym iluzoryczną i niezwykle zbiurokratyzowaną możliwość wystąpienia o wyższą taryfę w przypadku, gdy stopa zwrotu okaże się niewystarczająca. Zgodnie z projektem, musi ją wtedy wyliczyć sam prosument w oparciu o skomplikowany wzór na koszt wytworzenia energii elektrycznej w danej mikroinstalacji (tzw. metoda LCOE). „Jest ona stosowana w Polsce dopiero od trzech lat, nie jest znana nawet koncesjonowanym przedsiębiorstwom, a posługiwanie się wzorem wymaga wiedzy, którą można zdobyć na studiach ekonomicznych” – wytykają specjaliści IEO. Nie zostawiają też suchej nitki na zapisie, w myśl którego poprawność zastosowania wzoru kontrolować ma prezes URE, a w przypadku stwierdzenia uchybień prosument tracić prawo do ceny gwarantowanej. „Przytłaczająca większość prosumentów nie będzie w stanie prawidłowo zastosować wzoru, ani zlecać takich prac firmom konsultingowym ze względu na brak środków (...) Zaproponowany system ustalania i weryfikacji taryf jest silnie zbiurokratyzowany, korupcjogenny, nader kosztowny i zbędny w stosunku do samej idei taryf FiT oraz wobec obecnie obowiązujących przepisów ustawy o OZE” – uznali.

Wątpliwości instytutu wzbudziły też dyskusyjne założenia co do kosztów budowy i eksploatacji mikroinstalacji. W przypadku niektórych źródeł są one rażąco zaniżone, np. wysokość nakładów inwestycyjnych w fotowoltaice MG ustaliło na 5500 zł na kilowat mocy zainstalowanej w źródłach o mocy do 3 kW, co uniemożliwi montowanie jakościowych urządzeń przez certyfikowanego instalatora. IEO podkreśla ponadto, że osoby fizyczne lub samorządy nie są płatnikami VAT i do analiz powinno się przyjmować ceny brutto. A te w projekcie na 2015 rok są zaniżone o 30-40 proc. i nie mogą być podstawą ani oceny skutków regulacji, ani biznesplanów.

Krytykę wzbudziło także narzucanie maksymalnej ilości prądu z mikroinstalacji OZE, jaką będzie można odsprzedać w ciągu roku do sieci po cenie gwarantowanej. To wynik wprowadzenia w projekcie maksymalnego wskaźnika tzw. stopnia wykorzystania mocy w danej instalacji, do którego przedsiębiorstwa zobowiązane są do zakupu energii po stawkach gwarantowanych. Niektóre ze wskaźników są bardzo niskie w relacji do obecnych urządzeń, np. w przypadku mikrowiatraków o mocy do 3 kW ustalono je na 650 godzin rocznie. Pozostając na stałym poziomie będą stanowić ustawową barierę dla wdrażania bardziej efektywnych rozwiązań. Zdaniem IEO, jest to wyjątkowa konstrukcja prawna, ponieważ dotąd żaden kraj nie wprowadził przepisów blokujących rozwój technologiczny OZE. System przewidziany w nowelizacji będzie więc wspierał stare, mało wydajne technologie, bo wydajność mierzona stopniem wykorzystania mocy rośnie i już teraz znaczny odsetek inwestycji przekracza wartości podane w noweli.

Instytut zwraca ponadto uwagę na błędne skalkulowanie w projekcie nowelizacji tzw. opłaty OZE, która ma być uwzględniona w rachunkach za energię i ryczałtowo zasilać konto OREO (czyli nowej spółki Operator Rozliczeń Energii Odnawialnej). Zgodnie z założeniami Ministerstwa Gospodarki, w 2016 r. powstanie: 150 MW w ramach mikroinstalacji o mocy zainstalowanej elektrycznej do 3 kW oraz 250 MW w ramach mikroinstalacji o mocy zainstalowanej elektrycznej od 3 do 10 kW (razem aż 400 MW). Zdaniem IEO, dane nie są poparte żadnym uzasadnieniem i kilkakrotnie zawyżają opłatę OZE (a tym samym wpływy OREO). Z uwagi na poważne skutki gospodarcze oraz społeczne powinny być zweryfikowane, a także solidnie uzasadnione. „Trudno ocenić, dlaczego MG pozostawia niedopowiedzenia i proponuje rozwiązania tak kosztowne dla odbiorców energii i prosumentów, a tak korzystne dla spółki OREO i możliwości finansowania przez nią koncernów energetycznych” – podkreślają eksperci. 

Poleć
Udostępnij
Redakcja działu
"Zielona energia"
Kontakt
Kontakt
Reklama
Reklama