Liczebność omacnicy można ograniczyć (bez chemii)

Poleć
Udostępnij
Autor tekstu: dr inż. Arkadiusz Artyszak
03-02-2014,11:05 Aktualizacja: 07-11-2014,11:13
A A A

Producenci kukurydzy skarżą się na kłopoty związane z występowaniem omacnicy prosowianki (Ostrinia nubilalis Hbn.), obecnie najważniejszego szkodnika w tej uprawie. Tymczasem znaczną część populacji szkodnika można zwalczyć metodami niechemicznymi.

Insektycydy, które są zarejestrowane do niszczenia omacnicy prosowianki należy stosować podczas wyrzucania wiech, gdy rośliny są bardzo duże. Wymusza to konieczność wykorzystywania specjalistycznych opryskiwaczy. Z kolei odmiany transgeniczne kukurydzy (GMO), których rośliny wytwarzały białko toksyczne dla szkodnika, nie są obecnie dopuszczone do uprawy w naszym kraju.

Tymczasem rosnącej populacji omacnicy prosowianki winni są niektórzy rolnicy. Wystarczy popatrzeć zimą na wiele pól po kukurydzy, na których nie zniszczono resztek pożniwnych, ani nie wykonano orki przedzimowej. Stwarza to idealne warunki dla przetrwania szkodnika. Problem nasila się przy wieloletniej uprawie kukurydzy w monokulturze.

Począwszy od połowy września dorosłe gąsienice opuszczają kolby i środkową część łodygi roślin, na których żerowały. Poszukują najzdrowszych łodyg do przezimowania, w których podstawę wgryzają się, albo lokują się w pierwszym międzywęźlu. Jest to idealny moment, aby znaczną część z nich skutecznie zniszczyć. Ocenia się, że dokładne rozdrobnienie resztek po zbiorze kukurydzy oraz orka przedzimowa ograniczają liczebność omacnicy nawet o 80 proc. Jednocześnie właściwe postępowanie po zbiorze utrudnia rozwój patogenów, które wywołują fuzariozę: Fusarium avenaceum, F. culmorum, F. graminearum, F. moniliforme i F. oxysporum. Warto także pamiętać, że od początku roku wszyscy rolnicy mają obowiązek stosowania zasad integrowanej ochrony roślin, która daje pierwszeństwo metodom niechemicznym przed chemicznymi.

Poleć
Udostępnij