Polexit uderzyłby w rolników? Nie chodzi tylko o dopłaty

Poleć
Udostępnij
Autor tekstu: (dk) | redakcja@agropolska.pl
17-09-2021,8:50 Aktualizacja: 17-09-2021,8:40
A A A

Prezes Prawa i Sprawiedliwości i jednocześnie wicepremier Jarosław Kaczyński zaprzeczył dążeniom do wyjścia przez Polskę z Unii Europejskiej. Wbrew różnym głosom, polexit raczej uderzyłby rolników po kieszeniach.

W związku z napięciami na linii Warszawa- Bruksela w ostatnim czasie głośno zrobiło się o potencjalnym opuszczeniu przez Polskę struktur unijnych, wzorem Wielkie Brytanii. Miałyby do tego zdaniem opozycji dążyć obecne władze. Zaprzeczył temu prezes PiS Jarosław Kaczyński, określając spekulacje na ten temat "wymysłem propagandowym".

- Jednoznacznie widzimy przyszłość Polski w Unii Europejskiej - powiedział prezes PiS i wicepremier ds. bezpieczeństwa. Dodał, że Polska "chce być w Unii, ale jednocześnie chce pozostać suwerennym państwem".

sejm, posłowie, poprawki, nowela

Sejm odrzucił poprawki Senatu o wsparciu polskich organizacji rolnych w UE

Sejm w środę odrzucił senackie poprawki do nowelizacji ustawy o izbach rolniczych, która przewiduje dalsze wsparcie z budżetu kosztów uczestnictwa polskich organizacji rolniczych w ponadnarodowych organizacjach rolnych w UE....
W dyskusjach o polexicie pojawiły się też głosy o jego ewentualnym wpływie na polskie rolnictwo. I nie brakowało opinii, iż byłoby to dobre rozwiązanie, bo uwolniłoby rolników od unijnych wymagań, zaś dopłaty wystarczyłoby zastąpić np. gwarancjami prawnymi co do cen skupu płodów rolnych.

Wydaje się jednak, że wcale nie byłoby tak kolorowo, a dowodzić temu może m.in. rzetelna analiza dokonana przez Andrzeja Przepiórę z Wielkopolskiej Izby Rolniczej. Co w jego ocenie oznaczałby polexit dla polskich rolników?

"Pierwsze, co przychodzi do głowy, to pozbawienie naszych rolników dopłat bezpośrednich oraz dotacji rozwojowych. Ekonomika gospodarstwa rolnego w większości przypadków nie zamyka się bez dopłat. Teoretycznie, można by je zastąpić jakąś formą dopłat z budżetu państwa. Pamiętać jednak trzeba o tym, że rolnictwo jest częścią całej gospodarki, która działa trochę jak układ naczyń połączonych. Wyjście z UE według większości ekonomistów skutkowałoby spadkiem PKB oraz wzrostem ryzyka, a ofiarą takiej sytuacji stałby się również budżet naszego państwa" - zauważa specjalista we wpisie na stronie internetowej WIR.

Według niego środki krajowe nie wystarczyłyby do zapełnienia luki po unijnych dopłatach rolnych przy obecnym kształcie wydatków socjalnych i niedofinansowaniu wielu ważnych dziedzin, w tym służby zdrowia. Wzrosłaby też konkurencja na rodzimym rynku, która mogłaby wykosić mniejsze gospodarstwa (które jeszcze pozostały), utrzymujące się obecnie i rozwijające dzięki kasie z UE.

"Nie liczmy też na konsumentów. Ich pensje, w sytuacji polexitu, też nie będą rosły a co za tym idzie nie będą chcieli przeznaczać większych kwot na żywność. Ten proces zachodzi i będzie się pogłębiał nawet jeśli pozostaniemy w Unii Europejskiej, ale odbywa on się w czasie dającym szansę na łagodną formę transformacji polskiego rolnictwa i stopniową dywersyfikację działalności gospodarczej na obszarach wiejskich" - zwraca uwagę Andrzej Przepióra.

Jak dodaje, drugi skutek polexitu to utrata rynku unijnego, podczas gdy obecnie polskie rolnictwo eksportuje znaczące nadwyżki mleka, mięsa, warzyw właśnie do krajów unijnych.

"Powstanie granicy i powrót ceł oznaczałby drastyczny spadek popytu na polską żywność, a to z kolei przy rozpędzonej przez ostatnie 20 lat produkcji i podaży musi oznaczać spadek cen i zwiększenie presji cenowej ze strony rynku lokalnego. Można oczywiście powiedzieć, że będąc krajem trzecim też da się eksportować do krajów UE, tak jak robi to na przykład Ukraina. Wtedy jednak stawiamy siebie na równi z takimi krajami, jak wspomniana Ukraina, Brazylia, Nowa Zelandia, Argentyna czy USA. Pamiętać należy jednak o tym, że nie jesteśmy w stosunku do nich konkurencyjni, głównie z powodu kiepskich warunków atmosferycznych, słabych gleb, wysokich kosztów energii i pracy" - wytyka ekspert z WIR.

system dopłat do rolnictwa, dopłaty bezpośrednie, janusz wojciechowski, grzegorz puda

Reforma systemu dopłat do rolnictwa dzieli polityków

Negocjatorzy Rady UE, Parlamentu Europejskiego i Komisji Europejskiej nie porozumieli się w sprawie reformy systemu unijnych dopłat dla rolnictwa. Rozmowy mają zostać wznowione w czerwcu. UE jest obecnie na finiszu trzyletnich negocjacji...
Przekonuje ponadto, by nie przeceniać kwestii uwolnienia rolników z unijnych, coraz ostrzejszych, wymogów co do klimatu, ochrony środowiska czy dobrostanu zwierząt. Po pierwsze, jeśli chcielibyśmy eksportować produkty na teren UE (a to nieodzowne), trzeba i tak byłoby tych wymogów przestrzegać. Po drugie rosną wymogi samych konsumentów w tym obszarze, a wraz z nimi także polityka dużych sieci handlowych.

Przedstawiciel wielkopolskiego samorządu rolniczego przekonuje jednocześnie, że nie można tylko biernie czekać na działania ze strony organów UE. Bo proponowane strategie bioróżnorodności oraz Od pola do stołu stawiają  przed rolnikami wiele nowych obowiązków i wyzwań, nie gwarantując z drugiej strony wystarczających środków finansowych.

"Jest to największe zastrzeżenie, które Wielkopolska Izba Rolnicza ma do drugiej wersji Krajowego Planu Strategicznego. Zaproponowane w niej stawki dopłat, szczególnie w obszarze ekoschematów, nie są zachęcające do podejmowania przez rolników wysiłków na rzecz poprawy środowiska czy klimatu. W ramach negocjacji KPS z Komisją Europejską należy zwrócić na to szczególną uwagę i aktywnie współpracować w celu znalezienia racjonalnych rozwiązań i pogodzenia wymogów ochrony środowiska i klimatu z ekonomiką gospodarstw rolnych" - podsumowuje Andrzej Przepióra.

 

Poleć
Udostępnij