Pół miliona złotych na usuwanie barszczu Sosnowskiego

Poleć
Udostępnij
Autor tekstu: PAP, (zac) | redakcja@agropolska.pl
06-01-2015,8:55 Aktualizacja: 16-01-2015,13:47
A A A

500 tys. zł na usuwanie barszczu Sosnowskiego w Zachodniopomorskiem przeznaczy w tym roku Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Szczecinie.

Barszcz Sosnowskiego to silnie parząca roślina, która porasta około 280 hektarów w regionie.

Jak powiedziała w poniedziałek PAP Monika Bochenko z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Szczecinie, wnioski o dotacje na walkę z barszczem Sosnowskiego można składać od kilku dni i są skierowane do bardzo szerokiego grona beneficjentów.

Mogą to być m.in.: jednostki samorządu terytorialnego, państwowe jednostki budżetowe, stowarzyszenia, ale także osoby fizyczne, oraz spółdzielnie.

Wysokość dofinansowania ze strony Funduszy może sięgnąć do 75 proc. kosztów. Wnioski przyjmowane są w siedzibach Funduszu w Szczecinie i Koszalinie do wyczerpania puli; przy większej ich liczbie decydować będzie kolejność zgłoszeń.

Barszcz Sosnowskiego stanowi bardzo duże zagrożeniem dla zdrowia i życia ludzkiego - oceniła Bochenko. Jest rośliną silnie parzącą: występująca we włoskach pokrywających liście i łodygi kumaryna może powodować poparzenia II i III stopnia, a w skrajnych przypadkach - martwicę skóry.

Objawy poparzenia pojawiają się dopiero po 12 godzinach od kontaktu z rośliną, pod wpływem promieni słonecznych, a wdychanie olejków eterycznych może wywoływać nudności, bóle głowy i wymioty.

Szacuje się, że w Zachodniopomorskiem barszcz Sosnowskiego rośnie na około 280 hektarach; najczęściej w powiatach: choszczeńskim, goleniowskim, białogardzkim i kołobrzeskim.

W ub.r. zachodniopomorski Fundusz dofinansował kwotą 133 tys. zł zadania związane z usuwaniem tej niebezpiecznej rośliny.

W ocenie Bochenko, skuteczna walka z barszczem Sosnowskiego jest bardzo trudna. Najpewniejszą metodą jest ręczne owinięcie rośliny i uniemożliwienie jej wydania nasion, ale w związku z możliwością poparzenia jest to bardzo niebezpieczne - powiedziała Bochenko.

Można ją zwalczać także środkami chemicznymi, ale nie pozostają one bez wpływu na otaczające roślinę środowisko - dodała.

Barszcz Sosnowskiego pochodzi z Kaukazu, a do Polski trafił pod koniec lat 50. ubiegłego stulecia ze Związku Radzieckiego, propagowany jako źródło taniej paszy dla bydła. Masowo wprowadzano ją do uprawy w PGR-ach na terenie całego kraju.

Wkrótce jednak wyszły na jaw jej wady. Mięso i mleko krów karmionych barszczem pachniało kumaryną; barszcz ranił wymiona krów, a spożycie zielonki powodowało oparzenia przewodu pokarmowego, krwotoki wewnętrzne i biegunki.

Roślina ma ogromną zdolność rozrodczą. Jeden egzemplarz może wytworzyć do 40 tys. nasion, co teoretycznie wystarczyłoby do obsiania nawet 200 ha pola.

Barszcz Sosnowskiego jest w Polsce gatunkiem inwazyjnym, który nie ma naturalnego wroga. Zwalczanie go wymaga systematycznych działań, prowadzonych przez kilka lat z rzędu.

Pojedyncze rośliny czy małe skupiska najlepiej jest po prostu wykopać. Większe obszary można zwalczać chemicznie, ale barszcz jest odporny na większość preparatów i niszczą go tylko te, które działają na każdy rodzaj roślinności.

Poleć
Udostępnij