Ustalają, gdzie trafiła wołowina z partii z salmonellą

Poleć
Udostępnij
Autor tekstu: Piotr Górecki PAP, (em) | redakcja@agropolska.pl
27-02-2019,8:45 Aktualizacja: 27-02-2019,8:52
A A A

Zbyniek Semerad, szef czeskiego Państwowego Urzędu Weterynaryjnego (SVV) poinformował, że podległe mu służby sprawdzają, dokąd trafiła ponad tona wołowiny z Polski, z tej samej partii, co mięso, w którym znaleziono salmonellę.

O mięsie, które może zawierać bakterie salmonelli, polska strona poinformowała za pośrednictwem europejskiego systemu ostrzegania o niebezpiecznej dla zdrowia żywności RASFF. Czeskie służby sprawdzają, gdzie mięso mogło trafić.

salmonella w wołowinie, Główny Lekarz Weterynarii, kontrola żywności, Główny Inspektorat Sanitarny

Przebadano ponad 400 próbek wołowiny. Salmonelli nie stwierdzono

Organy Państwowej Inspekcji Sanitarnej skontrolowały pod kątem salmonelli ponad 400 próbek mięsa wołowego oraz produktów z niego, przeznaczonych do jedzenia na surowo. Żadna nie została zdyskwalifikowana. Główny Inspektorat...

Od początku pojawienia się informacji o rzeźni na Mazowszu, gdzie pozyskiwano mięso z chorych krów, i ustalenia, że część mięsa z tej rzeźni trafiła do Czech, weterynarze pobrali 198 próbek wołowiny.

Do niedzieli poznano wyniki analiz 114. W jednej znaleziono bakterie salmonelli, co stało się uzasadnieniem do wprowadzenia nadzwyczajnych kontroli całej wołowiny sprowadzanej z Polski. Od czwartku takie mięso nie może trafić na rynek bez kontroli w specjalnie akredytowanym laboratorium.

Semerad powiedział Czeskiej Telewizji, że partia 1164 kg mięsa, o której informowała polska strona, trafiła do Czech, zanim weszły w życie nadzwyczajne kontrole. Szef SVV podkreślił też, że mięso nie musi być skażone salmonellą.

700 kg mięsa, w którym SVV znalazła w ubiegłym tygodniu bakterie salmonelli, zostało sprowadzone przez koncern Agrofert, który do 2017 roku należał do obecnego premiera Czech Andreja Babisza. Firma przeprowadzała także własne testy - poinformował Karel Hanzelka, rzecznik Agrofertu.

salmonnella w wołowinie, miroslav toman, Główny Lekarz Weterynarii, Paweł Niemczuk, system RASFF

Czechy nie poinformowały o wykryciu salmonelli w polskim mięsie

Czechy nie umieściły informacji o wykryciu salmonelli w polskiej wołowinie w unijnym systemie ostrzegania RASFF, a tamtejsze służby weterynaryjne nie poinformowały resortu rolnictwa o tej sprawie - mówi Główny Lekarz Weterynarii Paweł...

- Mogę potwierdzić, że testy dały negatywny wynik. Przeprowadziło je to samo akredytowane państwowe laboratorium, które w poprzednim tygodniu w mięsie pochodzącym z tej samej partii znalazło salmonellę. W żadnym przypadku nie podważamy tego wyniku - powiedział.  

Jak powiedział PAP, transport zawierał mięso z około 50 zwierząt. Podkreślił, że zapakowane próżniowo i następnie w kartony praktycznie nie jest narażone na skażenie podczas transportu i składowania.

- Do błędu musiało dojść już u producenta. Podkreślamy, że w tym przypadku jesteśmy stroną poszkodowaną i domagamy się wyjaśnień od polskiego dostawcy - powiedział. Dodał, że współpraca z firmą Zakład Przemysłu Mięsnego Marek Biernacki została na razie wstrzymana.

- Mamy dobre doświadczenia z tym dostawcą i mamy nadzieję na wyjaśnienie sprawy - stwierdził.

Nadzwyczajne kontrole wołowiny, wprowadzone po stwierdzeniu salmonelli w przesyłce, która trafiła do Agrofertu, obowiązują także na Słowacji. Na tamtejszy rynek nie może trafić mięso bez wcześniejszych badań laboratoryjnych.
 

Poleć
Udostępnij